Skecze Sienkiewiczowskie

Rok Sienkiewicza trwa! Zapraszamy do twórczego odegrania w bibliotece skeczów Staszka Dutki zainspirowanymi "Trylogią", "Krzyżakami", "W pustyni i w puszczy" i "Quo vadis".

 

Skecze Sienkiewiczowskie

Staszek Dutka

 

Instrukcja obsługi skeczów

  1. Role męskie mogą grać dziewczyny, a role żeńskie - panowie
  2. Rekwizyty mogą być umowne – np. kij może być strzelbą albo szablą
  3. Stroje mile widziane – choć nie trzeba tak bardzo trzymać się epoki
  4. Warto zadbać o ruch sceniczny:
  1. wykorzystywać pierwszy i drugi plan sceny
  2. główne postaci umieszczać z przodu i w centrum, a poboczne postacie ustawiać w tle
  3. można dodawać statystów, którzy robią tło – nic nie mówią, ale odczuwają przyjemność z tego powodu, że stoją na scenie
  1. Można podczas występu wspomagać się scenariuszem
  2. Podczas wypowiadania swoich kwestii usta należy kierować do publiczności

 

 

Pojedynek

(skecz na motywach „Ogniem i mieczem” Henryka Sienkiewicza)

 

Występują: 1) Wołodyjowski, 2) Zagłoba, 3) Bohun, 4) Sługa Bohuna, 5) Żyd, 6) Szlachcic 1, 7) Szlachcic 2, 8) Szlachta (dowolna ilość)

Rekwizyty: szable, kufel, stół i krzesło, wieszak na płaszcz, koc

Na środku sceny przy stole zasiada Bohun. Sługa pomaga mu zdjąć płaszcz i wiesza na wieszaku. Żyd–karczmarz stawia przed nim kufel. Zza kulis wystają głowy Wołodyjowskiego, Zagłoby i kilku szlachciców

Zagłoba: Bohun! Bohun!

Wołodyjowski: Nie może być!

Szlachcice: Nie może być!

Zagłoba: Klnę się na wszystkich świętych.

Wyskakują z ukrycia i okrążają Bohuna, kierując w jego stronę szable. Sługę popychają - upada wystraszony na podłogę

Wołodyjowski: Zdrajco, aresztuję cię!

Bohun: A to jakim prawem?

Wołodyjowski: Boś buntownik, wróg Rzeczypospolitej.

Bohun: Wszędy dam Waści pole, choćby tu zaraz.

Wołodyjowski: Wyzywasz mnie?

Bohun zbliżając twarz do twarzy Wołodyjowskiego: Ty mnie pohańbił. Mnie twojej krwi potrzeba.

Wołodyjowski: Zgoda.          

Wołodyjowski udeptuje grunt, podkasuje rękawy. To samo robi Bohun.

Zagłoba do Wołodyjowskiego, przerażony: Panie Michale! Na miłość Boską, starajże się.

Bohun: Stawajmy!

Szlachta: Stawajmy!

Wołodyjowski: Chłodno… ale się rozgrzejemy.

Zagłoba: W imię Boże, zaczynajcie!

Zaczynają się pojedynkować. Bohun rusza do ataku. Wołodyjowski się cofa - przyparty do ściany.

Zagłoba przerażony: Broni się jeszcze.

Szlachcice: Broni się jeszcze!

Wołodyjowski przyklęka pod siłą nacisku szabli Bohuna.

 Bohun z sadystycznym uśmieszkiem: Zginiesz!

Bierze zamach szablą. Wołodyjowski upada na ziemię.

Zagłoba: Jezus Maria!

Szlachcice: Jezus Maria!

Wtem Wołodyjowski zrywa się z ziemi i uderza Bohuna. Ten pada nieprzytomny. Zapada absolutna cisza. Zagłoba podchodzi i sprawdza tętno Bohuna.

Zagłoba: Panie Michale, pójdź w moje objęcia

Szlachcic 1 z podziwem: To waść gracz pierwszej wody

Szlachic 2 entuzjastycznie: Niech waści kule biją.

Sługa Bohuna płacze nad ciałem pana.

Sługa: Na Swiatuju-Preczystuju! Pomożite! Nie możno go tu jak psa zostawić!

Wołodyjowski daje znak. Rozkładają koc, kładą na nim Bohuna i wynoszą go ze sceny.

Zagłoba wychylając się zza kulisy, ze złośliwym uśmieszkiem: Rany trzeba mu opatrzeć. Ale mam nadzieję, że na tym świecie już się nie spotkamy.

 

Na motywach powieści Henryka Sienkiewicza, Ogniem i mieczem; rozdział XI i XII;  s.  380 - 383; Wydawnictwo Greg, Kraków 2003

Autor: Staszek Dutka, autor książek "Lektury Belfra Staszka" i "Cza-cza z Królową"
 

 

Mężczyźni i kobieta (albo: Lekcja

(skecz na motywach „Potopu” Henryka Sienkiewicza)

 

Występują: 1) Kmicic 2) Wołodyjowski  3) Oleńka  4) Szlachta – dowolna ilość

Rekwizyty: 2 szable + ewentualnie szable dla szlachty

Kmicic i Wołodyjowski stoją na udeptanym polu na przeciwko siebie

Kmicic: Sam waszmość chciałeś.

Wołodyjowski podwija rękawy i pogwizduje

Kmicic: Zaczynaj Waść.

Wołodyjowski robi krok do przodu wymachując od niechcenia szablą. Kmicic rusza do ataku. Wołodyjowski bawi się z nim jak z dzieckiem.

Wołodyjowski: Pogawędzimy… Ziewa, zasłaniając usta Nie będzie nam się czas dłużył… to taka u was metoda? Bo machasz waćpan jak cepem…

Kmicic rozwścieczony bierze zamach, a Wołodyjowski wytrąca mu szablę z ręki. Kmicic w szoku – stoi z opuszczonymi rękami

Wołodyjowski: Ten cios… dobrze się nim od psów odpędzać…  Podnieś!

Kmicic - blady. Powoli podnosi szablę. Znów rusza z impetem. I znów szabla wylatuje z dłoni.

Wołodyjowski: Podnieś.

Kmicic podnosi szablę. Cofa się kilka kroków.

Kmicic: Kończ waść, wstydu oszczędź.

Biegnie w stronę Wołodyjowskiego z uniesioną szablą. Mały rycerz jednym ruchem kończy walkę. Kmicic pada.

Szlachta: Żyje?

Wołodyjowski: Żyje.

Szlachta: Dobić zdrajcę… dobić! Rozsiekać!

Wołodyjowski: Wara! Wara! Precz!

Szlachta  cofa się na miejsca. Wtem wbiega na scenę Oleńka. Cała blada i przerażona. Wołodyjowski uśmiecha się i kłania w pół. Wypina dumnie pierś do przodu

Wołodyjowski: Mościa panno… wolna jesteś.

Oleńka robi krok w przód. Ma otwarte usta w niemym przerażeniu.

Wołodyjowski: Przejdź waćpanna do siebie. Jesteś wolna. Możesz wracać do domu.

Oleńka: Kto waćpan jesteś?

Wołodyjowski: Pułkownik Michał Wołodyjowski. Przybyłem pannie na ratunek.

Oleńka roztrzęsiona pod biega do ciała Kmicica.

Oleńka krzycząc: Co z nim!!?

Wołodyjowski: Ehehe. Nie chwaląc się, jam to sprawił.

Oleńka podbiega do Wołodyjowskiego i szarpie go za fraki.

Oleńka wrzeszcząc:  Żyje? Czy zabity?

Wołodyjowski zdumiony: Żyje.

Oleńka obejmuje małego rycerza, przytula głowę do jego piersi i płacze

Oleńka: Dziękuję Waszmości, dziękuję….

Wołodyjowski drapie się w głowę i ma minę mężczyzny, który nic z tego nie rozumie

 

Na motywach powieści Henryka Sienkiewicza Potop, rozdział VIII, tom I, s. 115 – 121; Świat Książki 1996

Autor: Staszek Dutka, autor książek "Lektury Belfra Staszka" i "Cza-cza z Królową"

 

 

Miłość, mój miły, to ja!

(skecz na motywach „Pana Wołodyjowskiego” Henryka Sienkiewicza)

 

Występują: 1) Krzysia, 2) Ketling, 3) Wołodyjowski, 4) Basia

Rekwizyty: 2 stroje żołnierskie z epoki, 2 szable przypięte do pasów, 2 suknie

Krzysia zapłakana, zawstydzona i drżąca. Zbliża się Wołodyjowski

Wołodyjowski łagodnie: Moja mościa panno… moja Krzysiu kochana. Wysłuchaj mnie bez trwogi. Jam przyjaciel. Wiem, tyś pokochała innego. Taki mój los. Taka wola Boska. Miłujcie się. Daj ci Boże,  szczęście z Ketlingiem. 

Wtem wchodzi Ketling . Staje ze spuszczoną głową. Wołodyjowski wyciąga do niego ręce. Ketling przed nim klęka. Wołodyjowski kładzie mu dłonie na głowie

Wołodyjowski: Ketling, bracie.

Ketling: Wybaczysz, Michale?

Wołodyjowski bierze Krzysię i Ketlinga za ręce – splata je

Wołodyjowski: Boże Wam błogosław!

Krzysia i Ketling całują małego rycerza  i wybiegają, trzymając się za ręce. Wołodyjowski zostaje sam. Spogląda zadumany w głąb widowni. Wtem zza prawej kulisy wychodzi płacząca Basia.

Wołodyjowski z troską: Czego waćpanna płaczesz?

Basia: Tak mi żal! O Jezu! Pan Michał taki zacny, taki poczciwy! Tak mi pana żal!

Wołodyjowski: Cicho! nie płacz.

Basia płacząc i wykrzykując: Ona jest głupia! Głupia Krzysia! Ja bym wolała jednego pana Michała niż dziesięciu Ketlingów! Ja pana kocham z całej siły!

Wołodyjowski zdumiony. Drapie się w głowę. Nastaje długie milczenie, słychać tylko łkanie dziewczyny.

Wołodyjowski: Basiu! Zechcesz ty mnie?

Basia: Tak! Tak! Tak!

Basia wiesza mu się na szyi. Wołodyjowski bierze ją na ręce i wynosi ze sceny przez sam środek widowni. Owacje na stojąco!

 

Na motywach powieści Henryka Sienkiewicza Pan Wołodyjowski, Rozdział XX, s. 122 – 124, Wydawnictwo Greg, Kraków 2003

Autor: Staszek Dutka, autor książek "Lektury Belfra Staszka" i "Cza-cza z Królową"

 

 

Rycerz i dziewczyna

(skecz na motywach powieści "Krzyżacy" Henryka Sienkiewicza)

 

Występują: Zbyszko, Maćko, Danusia, Księżna, Dworzanin, Dworzanie (panowie i panie)

Rekwizyty: 2 kufle, stołek

Po lewej Maćko i Zbyszko popijają z kufli miód. Po prawej Księżna Anna z dworzanami. Na środku sceny stołek.

Księżna: Hej Danusia! Danusia! Wyleź no na ławkę i wesel nam serce pieśnią!

Danusia wchodzi na stołek i śpiewa na dowolną melodię (albo recytuje).

Danusia:  Gdybym ci ja miała /Skrzydełka jak gąska/ Poleciałaby ja/ Za Jaśkiem do Śląska!

Wszyscy biją oklaski.

Zbyszko podekscytowany: Co to za jedna?

Dworzanin: To jest dzieweczka z dworu księżnej. Księżna niczyich pieśni tak chciwie nie słucha jak jej.

Zbyszko: Nie dziwno mi to. Myślałem, że zgoła anioł. Jakże ją wołają?

Dworzanin: A to nie słyszeliście? Danusia. A jej ojciec jest Jurand ze Spychowa!

Zbyszko z uwielbieniem: Hej! Nie widziały takiej ludzkie oczy.  Po chwili namysłu A któren to jej rycerz?

Dworzanin: Panie, przecie to jeszcze dziecko!

Danusia śpiewa (albo recytuje) ponownie.

Danusia: Gdybym ci ja miała /Skrzydełka jak gąska/ Poleciałaby ja/ Za Jaśkiem do Śląska!

Wtem Danusia chwieje się i o mały włos spadłaby ze stołka. Zbyszko łapie ją w ręce.

Księżna śmiejąc się, woła: Oto rycerz Danusi! Bywajże rycerzyku!

Dworzanie i Maćko: Chwacko ci ją ułapił!

Danusia promienieje ze szczęścia – na rękach Zbyszka

Księżna: Danuśka! Danuśka! Chcesz mieć swego rycerza?

Danusia: Chcę! Chcę! Chcę!

Księżna do Zbyszka: Ślubuj, rycerzyku!

Zbyszko klękając przed Danusią: Oświadczam, iże panna Danuta najurodziwsza jest i najcnotliwsza. A kto by się temu przeciwił, z tym się będę potykał, póki sam nie zginę albo on nie zginie. Tak mi dopomóż Bóg i Święty Krzyż!  Wszyscy klaszczą

 

Na motywach powieści Henryka Sienkiewicza Krzyżacy rozdział I, s. 15 - 18; Wydawnictwo Greg, Kraków 2007

Autor: Staszek Dutka, autor książek "Lektury Belfra Staszka" i "Cza-cza z Królową"

 

Chłopiec i bestia

(skecz na motywach "W pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza)

 

Występują: Staś, Nel, Kali, Mea, Chamis, Gebhr, Lew, Beduini (dowolna ilość)

Rekwizyty: Sztucer, nóż

Po lewej stronie sceny prawym profilem do publiczności – karawana, na którą składają się następujące postaci: Staś, Nel, Kali, Chamis, Gebhr, Beduini. Podrygują w miejscu, udając że się poruszają do przodu. Gebhr trzyma w ręku pas, którym uderza o ziemię, jakby wymierzał baty Kalemu i dzieciom. Wtem naprzeciw nich – po prawej stronie sceny –  wyskakuje Lew. Lew ryczy

Lew: Uuu-Aaaa!

Beduini wystraszeni: Allach! Bismillach! Allach akbar!

Nel: Aaaa!

Kali i Mea: Co robić!!?

Beduini: Co robić!!!?

Gebhr: Allach! Może ustąpi.

Chamis do Gebhra: Nie ustąpi. Daj mu Kalego

Gebhr chwyta Kalego za włosy i ciągnie go w stronę lwa. W prawej ręce ma nóż i unosi go do góry. Kali przerażony.

Beduini: Uczyń tak! Uczyń tak! Uczyń tak! Uczyń tak!

Wtem podbiega do Gebhra Staś i chwyta go za nadgarstek.

Staś: Co robisz łotrze?

Gebhr z wściekłością: Psie, jeśli jego nie starczy, zakłuję i was! Zakłuję! Zakłuję!

Gebhr popycha Stasia, a ten upada. Gebhr zbliża się z nożem powoli do chłopca. Staś leżąc na ziemi próbuje się cofać. Lew ryczy

Lew: Uuuu-Aaaaa!

Staś desperacko: Daj mi strzelbę!… Zabiję lwa!

Gebhr unosi nóż

Chamis: Stój! Daj mu strzelbę! On zabije lwa.

Gebhr opuszcza nóż. Podchodzi do jednego z Beduinów i wyrywa mu strzelbę. Daje Stasiowi

Lew: Uuuu! Aaaa!

Staś mierzy w lwa. Lew raz się zbliża, raz cofa. Zaciera łapy i oblizuje się z apetytem, patrząc na ofiary. Naprzeciwko niego Staś z wymierzoną weń lufą.

Staś krzycząc: W imię Ojca i syna!

Wszyscy: Pif! Paf!

Lew pada martwy na ziemię.       

Wszyscy klaszczą. Staś podchodzi do lwa i potrąca go nogą

Chamis: Oddaj strzelbę.       

Staś staje naprzeciwko Beduinów i celuje w nich ze sztucera. Ci wyciągają do przodu ręce, nerwowo się śmieją, po czym wściekle ruszają do ataku.

Staś: Pif-paf! Pif-paf! Pif-paf!

Beduini padają martwi na ziemię.  Staś stoi z karabinem. Kali podbiega do niego i pada przed nim na kolana. Bije pokłony

Kali: Bwana Kubwa! Pan wielki zabić lwa! Pan wielki zabić złych ludzi!  Ale pan wielki nie zabić Kalego!

Nel odwraca się do publiczności i zakrywa twarz rękoma, płacząc. Staś podchodzi do niej

Staś przytulając  Nel: Nel, nie bój się…. Jesteśmy wolni!

 

Na motywach powieści Henryka Sienkiewicza W pustyni i w puszczy; rozdział XXI, s.  116 - 120; Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2002

Autor: Staszek Dutka, autor książek "Lektury Belfra Staszka" i "Cza-cza z Królową"
 
 
 

Miasto w ogniu!

(scenka na motywach „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza)

 

Występują: 1) Neron. 2) Petroniusz, 3) Tygellin, 4) Dworzanie – dowolna liczba 5) Obywatele 2-5 osób

Rekwizyty: 1) stołek albo podest, 2) sukno, 3) stroje – mogą być prześcieradła imitujące rzymskie draperie, 4) 5 zapalniczek lub świeczek bez płomienia (uwaga: zapalniczki ze zwykłym płomieniem są dopuszczalne tylko wtedy, gdy scenkę odrywamy na dworze, ale nawet wtedy trzeba mieć pod ręką małą gaśnicę, np. samochodową) .

Na środku sceny na stołku przykrytym suknem stoi Neron. W lewym rogu sceny – Tygellin. Z fałszywym uwielbieniem wyciąga dłonie w stronę Cezara. W prawym rogu odwrócony plecami Petroniusz.

Neron recytując albo śpiewając: Troja płonie, płonie i płonie!/ To miasto jest morzem płomieni!

Neron kończy i kłania się. Zza kulis wyskakują Dworzanie i biją oklaski. Przekrzykują się.

Dworzanie: Ach! Och! Cudowne. Wspaniałe!

Neron obraca się w stronę Petroniusza.

Neron: A ty, Petroniuszu?

Petroniusz: Te wiersze są godne rzucenia w ogień.

Wszyscy cofają się przerażeni. Tylko Tygellin zaciera ręce. Cezar blady schodzi z podwyższenia. Kieruje się w stronę Petroniusza.

Neron drżącym głosem: Co znajdujesz w nich niedobrego?

Petroniusz wskazując palcem na zebranych: Nie wierz im. Oni na niczym się nie znają. Twoje wiersze dobre są… dla Homera, ale nie dla ciebie! Tobie nie wolno tak pisać! Ten pożar nie dość płonie. Ten ogień nie dość parzy!

Neron: Bogowie dali mi prawdziwego przyjaciela, który jeden umie mówić prawdę w oczy!

Podchodzi do Petroniusza i bierze jego głowę w dłonie. Całuje go w czoło. Potem staje na środku sceny, wyciąga zapalniczkę. Pojawia się płomień. W lewej ręce Neron trzyma swoje wiersze. Zbliża je do płomienia. Petroniusz podbiega i wyrywa mu je z ręki.

Petroniusz: Nie! Te wiersze, nawet tak niegodziwe, należą do ludzkości.

Neron z uwielbieniem wpatruje się w Petroniusza.

Neron: Ty masz słuszność. Mój pożar nie dość parzy. A to dlatego, że nigdy nie widziałem płonącego miasta.

Tygellin: Możemy coś…

Neron spoglądając na Tygellina z niechęcią: Coś?

Tygellin: Rzym… on teraz strasznie cuchnie. Ty sam możesz rzucić płomień. Czy chcesz?

Na twarzy Nerona pojawia się uśmiech. Wskakuje na podwyższenie i zapala zapalniczkę. Unosi płomień do góry.  Gdy ogień gaśnie Neron zaczyna podrygiwać w sobie znanym tylko rytmie. Wykonuje ruchy niczym dyrygent. Na  scenę wpadają postacie z płonącymi zapalniczkami i wielokrotnie wykrzykują te same kwestie.   

Obywatel 1: Pożar! Pożar! Pożar!

Obywatel 2: Rzym się pali! Rzym się pali! Rzym się pali!

Obywatel 3: Ogień w Wielkim Cyrku! Ludzie giną od żaru i dymu!

Obywatel 4: Miasto w ogniu! Miasto w ogniu! Miasto w ogniu!

Zapalniczki gasną, a obywatele osuwają się na ziemię. Wpada Obywatel 5.

Obywatel 5 : Biada! Biada miastu i nam! Roma ginie! Bogowie ratujcie Rzym!

Po tych słowach Obywatel 5 również pada martwy. Pozostaje tylko Neron. Tańczy i dyryguje. Gdy wszyscy leżą martwi, uspokaja się. Zeskakuje ze stołka, przechodzi nad ciałami.

Neron do publiczności: Dla poezji i sztuki wolno poświęcić wszystko.

Wychodzi. Na scenę z dwóch przeciwnych stron wchodzą Tygellin i Petroniusz. Tygellin złośliwie śmieje się w twarz Petroniuszowi. Petroniusz pluje mu pod nogi i wychodzi. Tygellin rechocząc ze śmiechu wytacza się ze sceny.

Blackout

 

Na motywach powieści Henryka Sienkiewicza Quo vadis , Henryk Sienkiewicz; rozdział XL; str. 243 – 245; wyd. Greg Kraków

Autor: Staszek Dutka, autor książek "Lektury Belfra Staszka" i "Cza-cza z Królową"

 
 
 
 
Back to Top